Co jest nie tak z silnikiem 1.4 TSI?

Czy należy go unikać?

Często silniki, które pojawiają się w gamie danego producenta i zapowiadają się na prawdziwy hit, przekonując dobrymi osiągami, elastycznością oraz niskim spalaniem okazuję się prawdziwą klapą. Zwykle nie jest jednak tak tragicznie, jak mogłoby wyglądać.
Silnik 1.4 TSI z marszu został okrzyknięty rewolucyjnym i wspaniałym. Posiadał moc wystarczającą do napędzania szerokiej gamy samochodów z grupy Volkswagena. Był chwalony za niskie spalanie i elastyczną pracę. Niestety, szybko okazało się, że jest to jednostka awaryjna. Zwłaszcza silniki 1.4 TSI Twincharger wyposażone w kompresor i turbinę zawodziły w codziennej eksploatacji i nieraz przy nawet niskich przebiegach psuły się i wymagały poważnych remontów, co wiązało się z ogromnymi kosztami. Lepiej wypadały silniki 1.4 TSI bez kompresora, a jedynie z turbosprężarką. I tu jednak nie uniknięto problemów: znane są tendencje do rozciągania się łańcucha rozrządu, który jest bardzo nietrwały, a także problemy z poborem oleju.

Na co zwrócić uwagę kupując używany samochód?

Silnik obecnie

Problemy stopniowo eliminowano, jednak dopiero silnik 1.4 TSI pokazany w 2012 r. I oznaczony jako EA211 jest w pełni godny zaufania. Problemy trawiące tę jednostkę praktycznie przestały istnieć, a pozytywy zostały. Choć wspomnieć należy, że to właściwie już inny silnik niż stare 1.4 TSI, produkowane aż do 2015 r. Przede wszystkim wadliwy łańcuch zastąpiono paskiem rozrządu.
Silnik 1.4 TSI do dobry silnik, ale należy się wystrzegać egzemplarzy z początku produkcji, a już na pewno wersji Twincharger z turbiną i kompresorem. Wersja z turbiną natomiast może jeszcze posłużyć.